Konferencja zorganizowana przez Komisję Europejską była poświęcona broni zalegającej w europejskich morzach. Uczestniczył w niej między innymi prof. Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. Na dnie Bałtyku zalega ok. 40 000 ton broni chemicznej i znacznie więcej broni konwencjonalnej - nawet 500 000 ton.
Toksyczna broń w Bałtyku
Broń znajdująca się w morzach ma negatywny wpływ na ekosystem. Problem z zatopioną bronią jest największy właśnie w Morzu Bałtyckim. W Polsce badania na ten temat prowadzi Instytut Oceanologii PAN przy wsparciu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Obecnie realizowany jest projekt Daimon. Ma on wymiar europejski i wspierany jest ze środków unijnych. Badania te mają pomóc w oszacowaniu, jakie ryzyko dla środowiska stwarza broń znajdująca się w Bałtyku. Badany będzie wpływ tego zanieczyszczenia na ryby i organizmy morskie oraz na ludzi. Według ekspertów zagrożenie stanowi kilka procent broni zalegającej w morzu. Projekt Daimon ma zidentyfikować, która broń jest niebezpieczna i którą trzeba będzie usunąć.
Jak rozwiązać ten problem?
Badania mają pomóc opracować plan działania, który umożliwi rozwiązanie problemu. W tym celu przeprowadzonych zostanie wiele akcji. Będzie to między innymi monitoring broni oraz ograniczenie działalności człowieka na zagrożonym terenie. W niektórych przypadkach konieczne może być wyciągniecie i zniszczenie tej broni. Ostatecznie decyzje w tym temacie podejmować będą ograny do tego uprawnione. Dotychczas w Europie zajmowano się problemem broni konwencjonalnej i ograniczało się to w zazwyczaj do jej wysadzania na miejscu. Poza Europą były przypadki, kiedy wyciągano broń chemiczną z mórz oraz oceanów i ją niszczono. Europosłanka Anna Fotyga wzięła udział w tym Konferencji i stwierdziła, że fakt, że Komisja Europejska podjęła się tego tematu, świadczy o powadze sytuacji. Fotyga podkreśla, że bardzo ważnym krokiem jest to, że KE zdecydowała się na rozwiązanie tego problemu.